Święta to czas spełnienia marzeń, a moim takim małym marzeniem było właśnie upieczenie tych włoskich ciastek :) Można o nich znaleźć mnóstwo informacji w internecie, moim zdaniem prawdziwe biscotti nie mogą być pieczone z masłem. Bałam się, że będą tak twarde, że nie będzie ich można ugryźć, ale na szczęście tak nie jest. Konsystencję mają identyczna z kupnymi sucharkami ( przepraszam za takie porównanie), ale ich smak i aromat są niebiańskie. Łatwo się je robi, masa ma dość dziwną konsystencję, ale po upieczeniu (dwukrotnym) w mieszkaniu unosi się zapach migdałów, cynamonu i wanilii (ja takie dałam dodatki). Polecam wszystkim nieprzekonanym :)
Migdałowe Biscotti
przepis pochodzi z
Skład:
2 jaja 1
35 g cukru + cukier waniliowy cynamon
300 g obranych ze skórki migdałów podprażonych na patelni ok 10 min i ostudzonych
225 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Przygotowanie:
1. Jaja ubić z cukrem i cynamonem na puszystą masę ok 5 min. Do masy dodać mąkę z proszkiem do pieczenia zmiksować, na końcu wmieszać posiekane migdały.
2. Podzielić masę na 2 części na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wyłożyć 2 stosiki masy i uformować z nich szerokie wałki ni zbyt długie.
3. Piec ok 25 min w 180 stopniach, wyjąć z piekarnika ostudzić 10 min i pokroić w poprzek na ok 2cm kawałki. Poukładać kawałki na blachę i podpiekać ok 10 min w 160 stopniach, po czym obrócić ciastka i kolejne 10 min podpiekać.
4. Gdy ciastka ostygną zamknąć je w szczelnym pojemniku, mogą być przechowywane ok 3 tygodni. Smacznego
xxx
piątek, 23 grudnia 2011
Migdałowe Biscotti
piątek, 16 grudnia 2011
Francuska tarta jabłkowa
Druga moja ulubiona tarta! Jest świetna, smakuje wyśmienicie, chociaż nie jadłam jej na ciepło, a taka może być jeszcze lepsza :) z lodami waniliowymi ;) Skromna, bo nie ma za dużo składników i nie ma z nią dużo pracy, obieranie jabłek można zlecić komuś w ramach kawałka ciasta. Niesamowicie prosty do przygotowania spód, masło do niego musi być zimne, po za tym efekt zaskakujący, gdyż wychodzi z niego ciasto a'la francuskie serio :) polecam gorąco!
Francuska tarta z jabłkami:
przepis pochodzi stąd:
Składniki:
na tartę o średnicy ok. 23cm
Spód:
1 i 1/3 szklanki mąki pszennej (przesianej przez sito)
120g masła zimnego (pokrojonego w bardzo drobną kostkę)
1/4 szklanki lodowatej wody
szczypta soli
Przygotowanie:
1. Mąkę wysypujemy na stolnicę, dodajemy masło i nożem siekamy całość, aż składniki będą wyglądały jak okruchy chleba, unikamy dotykania dłońmi, temperatura ludzkiej skóry ogrzeje masło, a tego nie chcemy. Robimy w masie wgłębienie i wlewamy wodę, szybko siekamy i równie szybko zagniatamy całość. Ciasto będzie miało dość luźną konsystencję, ale tak ma być. Tworzymy z ciasta płaski dysk, zawijamy w filię spożywczą i wkładamy do lodówki na ok 20-30 min. W tym czasie przygotowujemy nadzienie z jabłek.
2. Po czasie rozwałkowujemy, wykładamy nim formę (ja mam taką do której nic nie przywiera, więc jej nie smaruje masłem). Formę przykrywami pergaminem do pieczenia, na papier wysypujemy fasolę drobną, lub ryż (w ten sposób spód nie urośnie podczas pieczenia) i wkładamy do lodówki jeszcze na jakieś 10-15 min.
Nadzienie:
ok 1 - 1,5 kg jabłek ja użyłam Golden delicious, muszą byś takie jabłka które rozpadną się podczas rozparzania.
3/4 szklanki cukru
1 łyżka mąki
cynamon ilość wg upodobań
1/2 szklanki świeżych okruchów chleba białego, lub kajzerki
2 łyżeczki soku z cytryny
Przygotowanie:
1. Jabłka należy obrać, pozbawić gniazd nasiennych i pokroić w drobną kostkę. Włożyć do garnka, wlać odrobinę wrzątku i rozparzać pod przykryciem ok 15 min.
2. Kromki chleba pozbawić skórek, a miąższ porwać na okruchy tak aby było ich 1/2 szklanki, wycisnąć sok z cytryny.
3. Gdy jabłka będą przypominały mus, można dodać mąkę, okruchy chleba, sok z cytryny, oraz cukier i cynamon. Całość mieszamy dokładnie, masa zgęstnieje, w oryginalnym przepisie należy jabłka ubić tak jak ziemniaki praską, ale nie jest to konieczne wg mnie. Przed nałożeniem na spód masa powinna przestygnąć.
4. Spód wyjmujemy z lodówki i podpiekamy w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni przez ok 25 min, pod koniec można zdjąć pergamin i przyrumienić całość ciasta.
Wierzch:
ok 2 jabłek twardych obranych ze skórki
sok z cytryny
masło stopione łyżka
łyżka cukru
cynamon
1. Jabłka kroimy na połówki, wydrążamy gniazda nasienne, połówki kroimy na połowy i odcinamy ostrym nożem bardzo cienki 1-2 mm grubości plasterki jabłka. Gotowe plasterki skrapiamy cytryną, aby nie ściemniały.
2. Na podpieczony spód układamy nadzienie jabłkowe po same granice formy .Na wierzchu układamy zaczynając od zewnątrz pasterki jabłka, dość ciasno, najmniejsze kawałki zostawiamy na środek. Tworzymy rozetkę, nie musi być idealnie, moje tak nie wyszło.
3. Rozetkę smarujemy masłem, posypujemy cukrem i cynamonem i pieczemy ok 30 min, aż jabłka na wierzchu ładnie zbrązowieją i będą miękkie. Serwujemy na ciepło, lub na zimno.
Smacznego
xxx
piątek, 11 listopada 2011
Kruche ciastka z płatkami owsianymi
Kruche ciastka z płatkami owsianymi:
Nie są to typowe ciastka owsiane, są to raczej ciastka maślane z dodatkiem płatków owsianych i przyozdobione żurawiną. Dodatek dobrego cukru waniliowego podnosi smak tych słodkości, są kruchutkie, maślane i w sam raz słodkie, płatki owsiane dają im orzechowy aromat. Są naprawdę pyszne, na imprezie goście się dziwili, że to domowej roboty, a nie kupne, mam nadzieje, że to komplement ;) 100 razy lepsze od Digestive serio :)
przepis z:
Składniki:
200 g miękkiego masła ( w przepisie jest 225g, ale to jest za dużo, a podejrzewam, że można dać nawet 175g bez zmiany smaku ciastek)
175 g cukru drobnego
2 duże żółtka jaj
esencja waniliowa, lub prawdziwy cukier waniliowy dla nadania aromatu
275 g mąki
50 g zwykłych płatków owsianych do obtoczenia ciastek (ja dałam ok 70g do masy gdyż nie chciały przywierać do ciastek i całość wymieszałam mikserem)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
30 sztuk suszonej żurawiny (namoczonej we wrzątku przez 5 min,po czy odcedzonej i osuszonej)
Przygotowanie:
1. Rozgrzej piekarnik do 190 stopni. Blachy do pieczenia wyłóż papierem pergaminowym.
2. Masło utrzyj z cukrem, esencją , dodaj żółtka zmiksuj, dodaj mąkę i płatki owsiane i dokłądnie połącz składniki.
3. Na blasze układaj w odstępach 3cm kulki ciasta wielkości dużego orzecha włoskiego, lekko spłaszcz i na środku wciśnij żurawinę. Piecz ok 20 min, aż ciastka będą złociście brązowe.
Smacznego :)
xxx
Babeczki z ciasteczkiem w środku
Mam dziś dla Was przepis z internetu na bardzo fajne babeczki czekoladowe z niespodzianka w środku- masą cząsteczkową. Są proste w przygotowaniu chociaż jest trochę zmywania, ale warto. Ciasto podobne jak na naszego polskiego murzynka, ale odmianą jest właśnie słodkie zaskoczenie wewnątrz :) Babeczki są wilgotne, przyjemnie kakaowe z lepką czekoladową ganache na wierzchu. Polecam!
Babeczki z ciasteczkiem w środku:
Składniki:
Ciasto babeczkowe:
2 szklanki cukru 1-3/4 szklanki mąki
3/4 szklanki kakao do pieczenia
1-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1-1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka soli
2 duże jaja
1 szklanka mleka
1/2 szklanki oleju rzepakowego
2 łyżeczki esencji waniliowej lub cukier waniliowy
1 szklanka wrzącej wody
Masa ciasteczkowa:
85 g miękkiego masła 1/2 szklanki cukru 1/4 szklanki brązowego cukru 1 jajo
1 szklanka mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1-2/3 szklanki groszków czekoladowych, lub posiekanej drobno gorzkiej czekolady
Czekoladowe ganache:
2 szklanki śmietanki kremówki 30%
2 tabliczki czekolady (mleczna i gorzka, lub wg uznania)
Przygotowanie:
Masło z cukrami ubijamy
Dodajemy mąkę i posiekaną czekoladę
Masa na nadzienie gotowa, można ją schłodzić w lodówce.
Masa na babeczki
Mieszamy w misce mąkę, cukier, kakao, środki spulchniające i sól
Do suchych składników dodajemy mokre składniki oprócz wody i mieszamy mikserem,
po czym dodajemy szklankę wrzątku i znowu miksujemy, ciasto nie musi być idealne.
Do wgłębień w muffinkowej formie wlewamy masę czekoladową do 2/3 pojemności i wkładamy na do masy kulkę z masy ciastowej. Pieczemy w 180 stopniach przez ok 30 min. Z przepisu wychodzi ok 35 babeczek.
W czasie pieczenia przygotowujemy ganache. Śmietankę podgrzewamy w rondelku i bardzo ciepłą wlewamy do posiekanej czekolady, mieszamy i czekamy aż czekolada się rozpuści. Dokładnie wymieszane ganache studzimy do temp pokojowej, o później chłodzimy, aż osiągnie taką konsystencję, aby można było zamaczać w niej czubki babeczek. Jeśli za bardzo zgęstnieje można podgrzać ją w kąpieli wodnej.
Ostudzone babeczki moczymy w kremie, chłodzimy i robimy to drugi raz, jak już pierwsza warstwa zastygnie. Można przystroić babaeczki kolorową posypką, ja zrobiłam tak dla dzieci, co bardzo im się podobało :) 6-latek powiedział, że "babeczki są bardzo smakowite", chyba należy mu wierzyć ;) A malutka Marianna zjadła ich 4!!
niedziela, 16 października 2011
Ciasto wiśniowo-migdałowe
Po dłuższej przerwie, spowodowanej nowym semestrem akademickim :), kolejny wpis. Tym razem całkiem zwykłe ciasto ucierane z wiśniami ze słoika i mielonymi migdałami. Muszę, się przyznać, że sprawiło mi ono niesamowitą przyjemność, nie tylko smakową, ale przede wszystkim oderwało mnie myślami od spraw codziennych. Szklanka gorącej kawy latte i kawałek wilgotnego, puszystego ciasta wprawiło mnie w miły, błogi nastrój, wszystko na chwilkę przystopowało. Było mi to potrzebne. Polecam wszystkim zabieganym :) i nie tylko..
Ciasto wiśniowo-migdałowe:
przepis z
Składniki:
350g wydrylowanych wiśni z kompotu, lub mrożonych.
275 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
75 g mielonych migdałów
skórka otarta z 1 cytryny
200 g miękkiego masła
200 g cukru
5 jajek
25g płatków migdałowych
Przygotowanie:
1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Formę 30x23 cm wyłożyć papierem do pieczenia.
2. Wiśnie osuszamy dokładnie z nadmiaru soku/wody, lekko oprószamy mąką. Masło ucieramy z cukrem na puszystą masę, dodajemy jajka, i skórkę cytryny. NA koniec dodajemy suche składniki oprócz płatków migdałowych. Wszystko dokładnie miksujemy. Na koniec delikatnie należy wmieszać wiśnie, aby równomiernie rozłożone były w masie.
3. Masę przekładamy do formy, równomiernie rozsmarowujemy, i posypujemy płatkami migdałowymi. Pieczemy 30-40 min, do tzw suchego patyczka.
Smacznego
xxx
poniedziałek, 12 września 2011
Torta di ricotta (tarta z kawałkami czekolady i serkiem ricotta)
Bardzo smaczna tarta, doskonałe jest w niej połączenie migdałów i kawałków czekolady zatopionych w masie z serka ricotta. Nie jest pracochłonna, a wygląda jakby spędziło się nad nią pół dnia. Polecam :)
Torta di ricotta
Składniki:
Spód:
160 g mąki
20 g kakao
szczypta soli
60 g cukru pudru
110 g schłodzonego masła
Nadzienie:
250 g serka ricotta
40 g cukru pudru
trochę skórki startej z cytryny (do smaku)
1 jajko i 1 żółtko
100g posiekanej gorzkiej czekolady
szklanka posiekanych migdałów do posypania
Przygotowanie:
1. Suche składniki na spód wymieszaj i dodaj do nich posiekane masło. Zagnieć ciasto i schłódź je 20 min zawinięte w folię spożywczą. Po czasie rozwałkuj ciasto do wielkości formy do tarty (średnica 22cm) i schowaj do lodówki do czasu przygotowania nadzienia.
2. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Serek ricotta ubij łyżką, dodaj cukier, jajka i wymieszaj energicznie, aż masa będzie jednolita i gładka. Dodaj posiekaną czekoladę i wmieszaj ją w masę. Wyłóż nadzienie na schłodzony spod, wyrównaj wierzch i posyp posiekanymi migdałami. Piecz ok 30 min, należy uważać żeby brzegi się nie spiekły.
Smacznego
xxx
niedziela, 4 września 2011
Muffiny bananowo-brzoskwiniowe
Trochę zmodyfikowałam przepis, nie miałam malin i zamiast nich dałam brzoskwinie obrane ze skórki i pokrojone w kostkę. Bardzo smaczna i zdrowa przekąska, nie są za słodkie, w smaku podobne do chleba bananowego równie wilgotne i miękkie, na wierzchu posypane chrupiącym słonecznikiem. Doskonałe do zabrania na piknik ;)
Muffiny bananowo-brzoskwiniowe
źródło
Składniki:
150g rozpuszczonego masła
150 ml mleka
150 g cukru
2 bardzo dojrzałe banany rozgniecione widelcem na papkę
150 g brzoskwiń / malin
3 jajka
300 g mąki (dałam 200g pełnoziarnistej i 100 g zwykłej)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier Demerara i nasiona słonecznika do posypania
Przygotowanie:
1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.W misce wymieszaj mokre składniki. czyli mleko, masło i jajka z cukrem. Odmierz odpowiednią ilość mąki i za jednym zamachem wsyp do miski z masą jajeczną od razu dodaj banany i pokrojoną w kostkę brzoskwinie. Wymieszaj wszystko łyżką tak, aby nie był śladów suchej mąki, nie za długo.
2. Przełóż masę do formy na muffiny wyłożoną papilotkami. Posyp po wierzchu cukrem Demerara i słonecznikiem. Piecz ok 30 min.
Smacznego
xxx
środa, 31 sierpnia 2011
Ciasto podwójnie pomarańczowe (Double orange cake)
Pewnie się zastanawiacie dlaczego podwójnie, otóż dlatego, że na wierzchu znajduje się lukier na bazie soku pomarańczowego, który również znajduje się w składnikach ciasta. Miałam pewne wątpliwość odnośnie tego przepisu, ale po pierwszym kęsie rozeszły się natychmiast. Przygotowanie jest proste, ciasto piecze się krótko, a rezultaty zaskakują. Jest miękkie jak biszkopt i delikatne w smaku, nie czuć za mocno cytrusów, ponadto jest wilgotne i spływający z niego lukier doskonale komponuje się z całością. Polecam gorąco! :)
Double orange cake
przepis pochodzi z
Składniki:
175 g miękkiego masła
175 g mąki
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
175g cukru
3 jaja
sok i skórka otarta z jednej dużej pomarańczy
Lukier:
2 łyżki marmolady morelowej lub brzoskwiniowej
100 g cukru pudru
sok i skórka otarta z połówki pomarańczy
Przygotowanie:(przyda się okrągła forma o śr. 20cm)
1.Masło utrzyj z cukrem za pomocą miksera, dodaj jajka, sok i skórkę z pomarańczy, na końcu mąkę całą za jednym razem. Ucieraj aż masa będzie gładka. po czym przełóż ją do wysmarowanej masłem i wyłożonej papierem do pieczenia formy i piecz w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku przez ok. 30 min.
2. Gdy gotowe ciasto ostygnie, posmaruj je lekko podgrzaną marmoladą, i polej lukrem zrobionym z cukru pudru, soku i skórki pomarańczowej.
Smacznego
xxx
sobota, 20 sierpnia 2011
Cytrynowa tarta z bezą (Lemon meringue tart)
Kolejna tarta na moim blogu, tym razem bardzo lekka, można bez większego problemu wsunąć więcej niż jeden kawałek. Ważne jest też to, że piekłam ją już dwukrotnie, co oznacza, że naprawdę nam smakuje, szczególnie mojej mamie :) Najfajniejsze jest połączenie kwaskowego cytrynowego nadzienia ze słodką bezą i cieniutkim spodzie. Lekki kawałek ciasta na widelczyku w ustach zamienia się w niebo, beza i nadzienie się rozpuszczają i dla kontrastu chrupie lekko słodki spód. Mam nadzieje, że nie przesadziłam z opisem, to wszystko przez to, że ta tarta jest obłędna!
Lemon meringue tart
przepis pochodzi z
Składniki:
Spód:
175 g mąki
75 g zimnego masła pokrojonego w kostkę
15 g cukru pudru
1 żółtko
łyżka lub dwie zimnej wody
Nadzienie:
300 ml wody
40 g mąki kukurydzianej
skórka otarta z dwóch cytryn i wyciśnięty z nich sok
75 g cukru
2 żółtka
Beza:
3 białka
szczypta soli
120 g drobnego cukru
Sposób przygotowania:
1. Spód: masło i mąkę zmieszaj tworząc kruszonkę (można użyć robota kuchennego), dodaj cukier. Utwórz wgłębienie w masie i wbij żółtko oraz wlej wodę. Szybko zagnieć ciasto kruche, składniki powinny bez większych problemów stworzyć jedną całość. Schłódź w lodówce przez 30 min.
2. Nadzienie: wodę zagotuj w rondelku. Skórkę i sok z cytryn zmieszaj z mąką kukurydzianą, tak aby nie było grudek. Do wrzącej wody wlej mieszaninę soku i mąki, energicznie mieszaj, zmniejsz ogień i pogotuj chwilę cytrynowy "kisiel" (nazywany lemon curd)- uwaga, żeby się nie przypalił. Odstaw na bok, aby ostygł trochę. Żółtka ubij z cukrem na puszysty kogel-mogiel, dodaj trochę kisielu, po to żeby zahartować żółtka i ubij chwilę, po czym dodaj resztę cytrynowego kremu i dokładnie zmieszaj mikserem.
3. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. Formę na tartę o średnicy 25 cm wysmaruj masłem i lekko oprósz mąką. Ciasto z lodówki rozwałkuj na stolnicy, może się rozrywać, ja wałkowałam na mniejsze kawałki i wylepiałam nim formę, przecież i tak napełni się ją kremem więc nic nie będzie widać :) Gotowe piecz wyłożone papierem do pieczenia i przyciśnięte np. fasolą przez ok 20 min.
4. Ciasto wyjmij z piekarnika, niech chwile ostygnie, w tym czasie ubij białka. Najpierw na średnich obrotach ubij białka z solą, aż powstanie lekka piana, po czym możesz dalej ubijając dodawać porcje cukru. Beza będzie gotowa gdy zobaczysz, że jest lśniąca i będzie tworzyć sztywne zawijasy na czubku ubijaczki.
5. Na upieczony spód wlej nadzienie cytrynowe, wyrównaj szpatułką. Na środek tarty wyłóż bezę i lekkimi ruchami rozłóż ją równomiernie na całej tarcie tworzą ozdobne pagórki. Piecz w 150 stopniach przez 30-40min, beza lekko urośnie zrobi się złota, ale po ostygnięciu opadnie, co jest normalne.
Smacznego
xxx
środa, 17 sierpnia 2011
Breadsticks
Dziś coś na słono, chrupiące paluszki z ciasta drożdżowego, doskonałe na imprezę w formie przegryzki. Nadajemy im smak posypując ulubionymi ziołami, lub przyprawami, a w celu urozmaicenia podajemy z dipami.
Breadsticks:
przepis pochodzi z
Składniki:
450 g mąki
saszetka suszonych drożdży 1x7g
250-275 ml wody
1,5 łyżeczki soli
2 łyżki oliwy
ulubione zioła, przyprawy
Przygotowanie:
1. w misce wymieszać mąkę, sól i drożdże. Wlać wodę i uformować ciasto.
2. masę przełożyć na stolnicę i wyrabiać ciasto ok 10 min, aż będzie miękkie i plastyczne. Nie należy podsypywać mąką.
3. uformować 12 paluchów po 60g o długości ok 25cm. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 30min.
4. po czasie posmarować wyrośnięte ciasto oliwą i posypać paluszki wybranymi dodatkami. Pieczemy je 20 min w rozgrzanym do 200 stopni C piekarniku.
Smacznego
xxx
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Migdałowa tarta czekoladowa
Mój pierwszy, prawdziwy wpis na nowym blogu :))) Dodatkowo urodzinowy. Wczoraj miałam swoje święto, które przysługuje, każdemu raz do roku. Z tej okazji wyprawiłam małe przyjęcie, dla najbliższych przyjaciół, których serdecznie pozdrawiam! Nie było klasycznego tortu urodzinowego, ale ta oto tarta. Naprawdę mocno czekoladowa i sycąca, ale nie za słodka. Wszystkim bardzo smakowała, i co niektórzy powiedzieli, że nie jedli nic równie pysznego od bardzo, bardzo dawna. Tarta wygląda niepozornie, ale zaskakuje smakiem i połączeniem miękkiego, rozpływającego się w ustach nadzienie z kruchym spodem. Jest prosta w wykonaniu, ale potrzebne są mielone migdały, które nie wszędzie można dostać. Naprawdę przepis jest godny polecenia, szczególnie dla osób kochających czekoladę- to pewne.
Migdałowa tarta czekoladowa:
przepis pochodzi z
Składniki:
spód:
180 g mąki
110 g schłodzonego pokrojonego w kostkę masła
35 g cukru
1 żółtko
1 łyżka zimnej wody, aby połączyć składniki
nadzienie:
125 g posiekanej czekolady gorzkiej (lub pół na pół z mleczną)
125 g miękkiego masła
90 g drobnego cukru
4 duże jajka, oddzielnie białka od żółtek
125 g mielonych migdałów
2-3 kropli aromatu migdałowego
szczypta soli
2 duże dojrzałe gruszki
*potrzebna będzie forma do tarty o średnicy 23cm (ja wzięłam 25cm) z wyjmowanym dnem.
** 8 porcji, a może być nawet 9 mniejszych
Przygotowanie:
Spód:
Na stolnicy, lub w misce, połącz mąkę z masłem, ja robiłam to palcami, aż masa przypominała kruszonkę. Dodaj cukier, przemieszaj. Dodaj żółtko, wodę i zagnieć ciasto aż stworzy jedną całość, schłodź w lodówce ok 30 min zawinięte w folię. Po czasie rozwałkuj spód i wyłóż nim formę, dociśnij ciasto do brzegów nadmiar oddziel, po czym formę ponownie włóż do lodówki, poczeka tam do momentu pieczenia z nadzieniem.
Nadzienie:
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
Czekoladę stop w kąpieli wodnej. Masło utrzyj z cukrem na puszysty krem, po czym nadal ucieraj dodając po jednym żółtku. Dodaj ostudzoną, stopioną czekoladę i przemieszaj mikserem. Używając łyżki, lub szpatułki wmieszaj mielone migdały do masy czekoladowej. Ubij białka ze szczyptą soli i wmieszaj je delikatnie do masy migdałowej. Na schłodzony kruchy spód przełóż masę i wyrównaj. Obrane gruszki przekrój na pół, wydrąż gniazdo nasienne i pokrój połówki w paski. Rozłóż na nadzieniu tak, aby tworzyły cały owoc. Piecz 20-30 minut, bądź do czasu, aż włożony w środek ciasta patyczek wyjdzie suchy. Można podawać z creme fraiche, bądź lodami.
Smacznego :)
xxx
niedziela, 7 sierpnia 2011
Ciasto z jabłkami
Witam wszystkich po dłuższej przerwie:) Niestety tak wyszło i już się nie będę nad tym rozwodzić, bo nie ma co.
Może spóźnione, ale najlepsze i najszczersze życzenia Wesołych Świąt przesyłam wszystkim czytelniczkom i czytelnikom (jeśli tacy panowie są obecni).
Kontynuując chciałabym powiedzieć, że w tym roku nie miałam specjalnej weny twórczej jeśli chodzi o kulinarne popisy. Z tego co widziałam to wszystkie blogi są wypełnione, aż po brzegi przepisami na wielkanocne łakocie. Muszę przyznać, że u nas w domu nigdy nie było specjalnie komu piec ciast, stąd nie mamy tradycji takich jak inne rodziny. Być może z tego wynika mój kompletny brak pomysłu i zobojętnienie. Tak czy siak o porannej porze zdecydowałam, że jednak coś słodkiego się przyda i tak powstało najprostsze ciasto z jabłkami, a inspirację zaczerpnęłam z blogu Smitten Kitchen.
Ciasto jest bardzo łatwe i szybkie w przygotowaniu, a dowodem na to jest samo to, że go zrobiłam w świątecznym rozgardiaszu. Nie ma w nim masła, tylko olej więc jest zdrowiej, poza tym jabłka i cynamon, czyli połączenie doskonałe. Myślę, że można by zamienić mąkę zwykłą na tą z pełnego przemiału i dodać orzechy włoskie, migdały lub inne. W originale forma miała komin i była dużo wyższa, ja tak owej nie posiadam więc użyłam zwykłej okrągłej 23cm. Ciasto wyrasta naprawdę wysokie, ale nie wypływa z formy. Z góry uprzedzam piecze się strasznie długo, albo mi się tak wydawało bo się nie mogłam doczekać:) A tak serio to piekło się w sumie prawie 2 h i to z ciągłym przykrywaniem i odkrywaniem folii aluminiowej, która chroniła wierzch przed przypaleniem. Gdy boki były już gotowe to sam środeczek był całkiem surowy, było to strasznie denerwujące, ale muszę powiedzieć, że się opłaciło. Ciasto jest bardzo wilgotne i aromatyczne, przypomina dużą muffinkę, ale jest lepsze. Obok szarlotki to chyba najsmaczniejsze ciasto z jabłkami jakie jadłam. Gorąco polecam!
Ciasto z jabłkami
Zanim podam przepis jedna uwaga, zrobiłam ciasto z 1 + 1/3 porcji, gdyż było go za mało na całą formę.
Składniki:
Ciasto:
2 3/4 szkl mąki
2 szkl cukru (dałam jedną i wystarczyło)
łyżka proszku do pieczenia
szczypta soli
1 szkl oleju rzepakowego
1/4 szkl soku pomarańczowego
4 jaja
2 łyżeczki esencji waniliowej
Nadzienie:
6 jabłek (najlepiej takich miękkich, które za długo leżały w koszyku i nie są juz apetyczne, będą idealne)
łyżka cynamonu
4 łyżki cukru
Przygotowanie:
1. Włącz piekarnik na 1800C .Jabłka obierz i pokrój na kawałki nie za małe, dodaj cynamon i cukier wymieszaj, odstaw miskę na bok.
2. Suche składniki wymieszaj w misce, oddzielnie połącz jajka, olej i sok wymieszaj i wlej do miski z suchymi składnikami, szybko połącz.
3. Połowę masy wylej na dno formy wysmarowanej masłem i wysypaniej mąką, lub kaszą manną, na ciasto rozłóż równomiernie połowę jabłek. Wylej resztę ciasta i rozprowadź na nim pozostałe jabłka. Wstaw do piekarnika i piecz ok 2 h, będzie gotowe jak patyczek włożony w środek wyjdzie suchy.
Tort z czekoladowym musem
Był straszny upał jak robiłam ten tort, biszkoptowy spód przygotowałam dzień wcześniej więc w dniu podania został mi tylko krem, albo, aż krem. W przepisie nie był określony dokładny czas schładzania spodu z musem, więc myślałam, że po godzinie wszystko będzie ok, a nie było. Po ozdobieniu śmietanką krem zaczą wypływać! Ale szybko wstawiłam do lodówki na cały dzień, krem zatrzymał się stężał i stał się rozpływającym w ustach puszystym czekoladwym musem. Sytuacja została uratowana, ale w pierwszej chwili byłam załamana, że tyle pracy poszło na nic. Jeśli mam jeszcze dać jakąś radę to biszkopt można by podzielić na 3 części zamiast na 2 (mimo, że tak jest w przepisie). Muszę koniecznie wspomnieć, że wszyscy którzy go jedli byli zachwyceni. Kupne torty są często ciężkie, tłuste na maślanym kremie z całym mnóstwem chemii, a ten jest dokładnym przeciwieństwem. Naprawdę polecam:)
Tort z czekoladowym musem
Przepis z książki "100 cakes and bakes"
*Okrągła forma o śr. 23cm wyłożona papierem do pieczenia
Ciasto:
25 g masła
6 dużych jajek
175 g drobnego cukru (dałam zwykły)
100 g mąki pszennej
łyżeczka proszku do pieczenia
25 g kakao
2 płaskie łyżki mąki kukurydzianej
Krem:
175 g gorzkiej czekolady ( dałam pół na pół z mleczną)
1 łyżeczka żelatyny w proszku
2 jajka oddzielnie białka i żółtka
300 ml śmietanki kremówki
Do dekoracji:
150 ml śmietanki kremówki
czekolada do starcia na wierzch
Przygotowanie:
1.Ciasto: Rozgrzej piekarnik do 1800C. Jajka całe ubij z cukrem na puszystą pianę. Do miski przesiej suche składniki, a masło stop delikatnie w garnuszku. Gdy jajka się ubiją wsyp ostrożnie połowę suchych składników przemieszaj łopatką i wlej ostudzone pół porcji masła i ponownie przemieszaj. Na koniec dodaj resztę mieszanki mąk, stopione masło i ponownie wmieszaj je w masę jajeczną, tak aby piana nie opadła. Zwróć uwagę czy kakao nie osiadło na dnie miski, wszystkie składniki powinny się połączyć. Piecz 35-40 min, ciasto musi być ostygnąć zupełnie, przed nałożeniem kremu.
2. Krem: czekoladę stop w kąpieli wodnej, po ostudzeniu wmieszaj do niej żółtka. Żelatynę namocz w łyżce zimnej wody. Śmietankę ubij na sztywno i powoli wmieszaj do stopionej czekolady porcjami. Dodaj żelatynę wymieszaj, a na koniec ubij białka i również dodaj do masy czekoladowej. Ciasto przetnij poziomo na pół (albo na 3 części). Do formy, w której ciasto się piekło włóż spód, na niego nałóż krem i przykryj wierzchem. Zakryj formę folia i wstaw do lodówki na co najmniej 4 godziny, a najlepiej na na całą noc.
3. Gdy krem już stężeje możesz nożem oddzielić ciasto od brzegu formy i delikatnie wyjąć go z obręczy. Na koniec zostaje tylko przystrojenie go ubitą kremówką i czekoladą, albo tym co Ci podpowiada fantazja ;)
Smacznego
xxx
* Post skopiowany ze starego bloga
środa, 3 sierpnia 2011
Zapraszam
Witam na moim nowym blogu, po tym samym tytułem, co poprzedni www.jedynapasja.blox.pl. Proszę o wyrozumiałość, strona jest jeszcze w trakcie przeróbek.
Moja podróż - mój Kraków
Chciałabym was spytać, co sądzicie o Krakowie? Pytanie nie związane z tematyką bloga, ale poczekajcie chwilkę, a może zrobi się troszkę ciekawiej.
Każdy może mieć różne wspomnienia i uczucia związane z tym miastem, niektórzy z was mogli tam w ogóle nie być, inny byli wiele lat temu razem z rodzicami, bądź z wycieczką, a jeszcze inni odwiedzili Kraków na własną rękę, czyli tak jak ja to zrobiłam. Wiecie co? Ostatnie rozwiązanie jest najlepsze.
Cudownym uczuciem jestem opanowana, gdy spaceruję po wąskich uliczkach Krakowskiego rynku ( i nie tylko), na których praktycznie co krok spotyka się zabytek wart zapamiętania. Jestem tu po raz pierwszy w życiu i zakochałam się…w Krakowie oczywiście ;) Muszę zaznaczyć, że nie lubię miast, odchorowuję każdą podróż do Poznania, a w czasie roku akademickiego odczuwam, nie przesadzam, wstręt do tego miasta. W czasie 8 godzinnej podróży pociągiem do Krakowa nie nastawiałam się na nic, ani na to, że mi się spodoba, ani na to, że będę rozczarowana, i koniec końców, to było najlepsze podejście. Zacznę od początku.
Liczy się pierwsze wrażenie, tak się ogólnie powiada, toteż wysiadłszy z pociągu byłam wręcz (lekko mówiąc) zaskoczona wyglądem peronu. Pozytywnie. Trafiłam na całkowicie wyremontowany peron z nową, dwujęzyczną tablicą informującą o odjazdach i przyjazdach pociągów. Wszystko było nowe, nawierzchnia, tory, zadaszenie, a co zaskoczyło mnie jeszcze bardziej z mojego perony numer 15, schodami zostałam doprowadzona do Galerii Krakowskiej. Tam też wyszłam, gdyż z galerii miałam blisko na nocleg. Kolejną rzeczą do której się muszę przyznać, jest to że nie cierpię centrów handlowych, hipermarketów itp. z wielu powodów, ale nie jest to istotne w tym momencie. Gdy znalazłam się wreszcie na piętrze galerii zaskoczył mnie jej ogrom, światła i ogólnie rzecz biorąc wszystko. Muszę zaznaczyć, że to nie tylko ja odniosłam takie wrażenie, jakbym nagle znalazła się w innym kraju. Standard tej galerii jest znacznie wyższy niż np. Starego Browaru poznańskiego, podsumowując widać, że ktoś się przyłożył. Było wiele rzeczy które zwróciły moją uwagę i zaskoczyły mnie m. In ilość cudzoziemców, ale o dziwo nie ma zatrważającej ilości ciemnoskórych, a słyszałam, że ponoć jest ich dużo(nie żeby było w tym coś złego). W końcu udało nam się opuścić galerię właściwym wyjściem. Ukazał mi się Kraków, który jest wg mnie jednym wielkim zabytkiem i od razu nasunęło mi się porównanie go z Paryżem, w którym byłam rok temu. Taki nasz polski Paryż, a nawet więcej. Zaraz po zostawieniu bagażu wyszłyśmy na miasto, a był już wieczór. Szłam wąskimi romantycznymi uliczkami, łagodne światła otul- lały kościoły i kamienice, czułam się wspaniale, i żałuje że zdjęcia nie potrafią pokazać tego, co widzi ludzkie oko. Pogoda tego wieczoru, jak przez następne dni nie rozpieszczała, było pochmurno i czasami lekko mżyło, ale na całe szczęście było bardzo ciepło. Mimo to otaczający mnie świat był magiczny, wprost wtopiłam się w klimat tego miejsca i było mi wspaniale. Wawel, jakby tu o nim nie wspomnieć, ogromnie mnie zaskoczył swoją wielkością i dostojnością, Grobowce polskich Królów poruszyły mnie, niesamowite jest, to że stoi się koło szczątków ludzi, którzy dosłownie stworzyli państwo polskie, no może niektórzy nie zasłyneli niczym szczególnym, ale mimo to mieli wpływ na historię naszego państwa. Tyle się o nich czytało w szkole, co prawda nie za dużo pamiętam, ale jednak uczucie naprawdę niezwykłe gdy spogląda się na ich trumny. Kraków jest bardzo wdzięczy do zwiedzania, praktycznie wszystko, co najciekawsze położone jest wokół Starego Rynku, a pokonywanie odległości między poszczególnymi zabytkami jest przyjemnością.
Co mi się w Krakowie naprawdę (oprócz oczywistych głównych atrakcji) podoba to ogromna ilość antykwariatów, kocham książki, a tam za małe pieniądze można się było obłowić, zresztą same przeglądanie okładek to niezła frajda.
Nie muszę chyba informować o wręcz niemożliwie ogromnej sieci gastronomicznej Krakowa, jest pełno cafe barów, restauracji, lodziarni, ciastkarni i tak by można wymieniać jeszcze bardzo długo. Na każdym rogu stoją budki, w których uśmiechnięte (trochę z przymusem) panie sprzedają obwarzanki, można wybrać tak owe z serem, makiem lub sezamem, pikantne lub łagodne.Są bardzo dobre i spore, naprawdę można się nimi najeść. Kosztują 1,5 zł za sztukę, ale najtańsze są na dworcu po 1,2 zł.
Jeśli jest ktoś zainteresowany cenami jakie są w Krakowie to muszę powiedzieć, że w sklepach jest tak samo, ale jeśli chce się zjeść na mieście coś regionalnego, bądź skosztować odrobiny luksusu to obiad, danie główne, kosztuje od 25 zł wzwyż.
Muszę o tym napisać, bo jest to jak dla mnie, może lekko walniętej na punkcie jedzenia osoby, świetna sprawa. Otóż dzięki podpowiedzi mamy mojej przyjaciółki, skierowałyśmy się na Rynek Kleparski, w celach zakupowych oczywiście. Na mapie Krakowa powinien być opisany. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu czekał na mnie targ pełen kolorów, zapachów i różnych niezwykłości. Pierwsze co się rzuciło w oczy to warzywa i owoce, wręcz stosy, i muszę przyznać, że ceny wydawały mi się niższe niż w Poznaniu. Oprócz tego zaskoczyły mnie góralki z nabiałami, jajkami i kurczakami świeżo oskubanymi, kiedy stanęłam jak wryta i patrzyłam, ze zdziwieniem co sprzedają, zaraz jedna do mnie zagadnęła czego sobie życzę i zaczęła podawać mi na próbę różne rodzaje sera, owcze, kozie, krowie, smażone, wędzone trudno spamiętać nazwy. Jako, że nie miałam ogromną ochotę na twarożek wzięłam na próbę, Za całkiem spory woreczek no powiedzmy 400 gram zapłaciłam 5 zl, nie wiem czy to przez magię tego miejsca, czy przez to, że byłam głodna jak wilk, ale zjedzony na śniadanie ser był przepyszny, nigdy nie jadłam tak dobrego.
Co więcej, kupiłam również pomidory, które były bardzo dojrzałe pachniały i smakowały niezwykle, odkąd zaczął się sezon nie jadłam tak dobrych. Jak to jest, że nawet pieczywo mają lepsze. Na rynku stały małe budki z przeróżnymi wypiekami, w tym chleb na prawdziwym zakwasie, nie wyglądał jak z obrazka, ale to tylko oznacza, że był naturalnie przygotowany. Kolejne magiczne miejsce Krakowa, niby zwykły ryneczek, a jednak pozostawia wspomnienia barw, smaków i zapachów.
Muszę przyznać, że zasmuca mnie fakt, iż kuchnia polska jest tak słabo promowana w Krakowie. Ktoś może się ze mną nie zgodzić, fakt są takie restauracje jak Chłopskie Jadło, Piwnica pod Baranami, ale jest ich mało w stosunku do kebabowi i knajp „wszystko w jednym” czyli kuchnia włoska z dodatkami kuchni tureckiej, francuskiej itd. Muszę przyznać, że jeśli chce się zjeść dobrze i w rozsądnej cenie, a zarazem po polsku, to polecam bary mleczne. Naprawdę porcje są spore, wszystko jest świeże i pachnące. Bar mleczny w którym byłam znajduje się na ul. Grockiej zaraz przy rynku. Panował tam spory tłok, ale jedzenie zaskoczyło mnie smakiem prawdziwego domowego obiadu. Za obiadek ze zdjęcia zapłaciłam 15,45 zł. Takich miejsc w Krakowie jest parę, ale trzeba cierpliwie poszukać, mogę jeszcze zasugerować bar mleczny przy Uniwersytecie Jagiellońskim, nie byłam, ale słyszałam, że wszystko jest pyszne. Są jeszcze pierogarnie, nie wiem niestety jak tam z jakością dań, ale można zaryzykować.
Jeśli ma się ochotę na deser w Krakowie, to jednym problemem będzie wybór miejsca, gdyż kawiarni, lodziarni i ciastkarni jest tam więcej niż restauracji. Przyjrzałam się bliżej „Pijalni czekolady E.Wedel”, niestety nie mogłam zrobić w środku zdjęć. Wystrój jest przesycony czekoladą, zresztą tak samo jak menu, co wydaje się być logiczne. Wybór jest spory, a ceny na cóż wysokie, ale jeśli chce się skosztować czegoś słodkiego i tańszego proponuję żółtą budkę z lodami w kamienicy na ul. Grockiej bliżej rynku.
Teraz napiszę jeszcze o dzielnicy Krakowa, którą naprawdę warto zwiedzić – Kazimierz, dawna dzielnica żydowska. Jest to miejsce bardzo klimatyczne, nie ma tam przepychu, jest sporo małych knajpek proponujących kuchnię żydowską, ponad to podawane tam są sławne zapiekanki koszt ok. 6 zł z różnymi dodatkami, cieszą się wielką popularnością. Warto jest chociaż raz przejść się po Krakowie nocą, po Starym Rynku jak i po Kaziemierzu, są to niezapomniane przeżycia.
Jeszcze długo będę wspominać moją wyprawę, naładowałam się optymizmem tego miast na dłuższy czas. Miło mi, że mogłam się z wami podzielić moim przeżyciami, i zarazem pokazać Kraków pod kątem trochę bardziej smakowym.