środa, 30 października 2013

Kulinarna Grecja

Nadszedł czas na wpisy wyczekiwane z niecierpliwością przez moje przyjaciółki.

Przyznam, że dla mnie ważniejsze od zwiedzania jest poznanie państwa od kuchni, dosłownie. Głośno mówi się o kuchni śródziemnomorskiej, nie mogłam się wręcz doczekać, aż skonfrontuję wiedzę z realiami. Przygotowałam się do wyjazdu i znalazłam listę dań, których trzeba w Grecji spróbować. Nie skosztowaliśmy wszystkiego, ale mogę Wam szczerze powiedzieć, że to co zjadłam przerosło moje oczekiwania. Możecie uważać, że wyolbrzymiam, ale przed dotarciem na Zakynthos zakładałam, że jedzenie nie podpasuje mojemu podniebieniu.
Nie wykupiliśmy wyżywienia w biurze podróży. Chcieliśmy mieć wolną rękę co i gdzie jemy, nawet jeśli miało się do wiązać z większymi kosztami. Stąd też byłam pełna obaw. Jestem przyzwyczajona, że w Poznaniu na obiad chodzę tylko do miejsc mi znanych, gdzie wiem, że jedzenie jest ok (bo nie powiem, że spełnia moje wymagania). Nie zdarzyło mi się iść do restauracji w Poznaniu i wyjść zachwyconą z posiłku i jego ceny. Może właśnie ta przepaść spowodowała, że pierwszy posiłek w Alykanas był moim najlepszym w życiu.


* Moja rada, przed wyjazdem na Zakynthos sprawdźcie jakie restauracje są w miejscowości, w której się zatrzymujecie. Poczytajcie opinie. Mi to bardzo pomogło :) Jest wiele stron, poradników dla turystów, chociażby Tripadvisor.com.

Alykanas to mała mieścina, wzdłuż głównej ulicy znajdują się same tawerny, sklepy i bary. Jest z czego wybierać. W ciągu 7 dni nie daliśmy rady zjeść w każdej tawernie. Mogę polecić parę miejsc i dań, które pozwolą Wam poznać prawdziwą Grecję i zakochać się w niej tak jak ja.

Restauracja DIONISOS



Przed wylotem z nerwów nic nie jadła. Transport z lotniska do hotelu zajął 2 godziny. Kiedy w końcu zostawiliśmy rzeczy w pokoju i mogliśmy iść na miasto, dopadł nas głód. Facet jak to facet chciał jak najszybciej, byle co, byle gdzie. Postawiłam na swoim i poszliśmy kawałek dalej, aż zobaczyłam restauracje, na temat której czytała same dobre opinie. Była godzina 15, co oznacza w Grecji sjestę, mimo to zostaliśmy przyjacielsko zaproszeni do wnętrza. Stoliki były dopiero przygotowywane do przyjęcia gości, miałam wątpliwości czy w ogóle uda nam się coś zamówić.
 Obsługa w Dionisos'ie jest wzorowa, zdaje się, że restauracja jest rodzinnym interesem. Menu jest obszerne a ceny dań głównych wahają się między 6,5 a 8,5 euro. Napój typu Coca Cola podany w zmrożonej szklance kosztuje 1,8 euro, przystawki/dodatki takie jak sałatka grecka 5,5 euro( ogórek, polidor, papryka, oliwki, ser feta), czy chleb 0,8 euro (bułka podana z pastą z oliwek).

*  Czy drogo czy tanio to już bardzo indywidualna kwestia. Ja byłam nastawiona, że ceny posiłków będą dwa razy wyższe, tak czytałam na forach, a na miejscu przeżyłam miłą niespodziankę. Jak dla mnie było TANIO. Jeśli za danie główne przeliczając na złotówki zapłaci się średnio 30 zł to nie jest to ekstremalny wydatek. W Polsce wystarczy przejść się do pierwszej lepszej knajpy na "wyższym" poziomie w centrum miasta, a ceny posiłków przewyższą te z Zakynthos, przy nieporównywalnie gorszej jakości.

Pierwszy wybór w moim przypadku był najlepszy, zamówiłam danie o nazwie Lamb Dionisos, była to jagnięcina w sosie pomidorowo-miętowym z dodatkami. Mój towarzysz ;) zamówił wieprzowinę w sosie grzybowym. Na posiłek czekaliśmy dobre 30 min, albo i dłużej, ale było warto. Pierwszy kęs powalił, danie doskonale przygotowane, mięso miękkie, odchodziło od kości, sos idealnie przyprawiony, czuć było lekki posmak mięty, bazylii i oregano. PYCHA!! Marzę żeby wrócić tam tylko na ten obiad :) Danie z wieprzowiny było równie smaczne, a sałatka grecka...brak słów by opisać tę chwilę.







I tak minął mi pierwszy dzień w Alykanas, a jest jeszcze sporo do opowiedzenia. Cierpliwości, kulinarnych rewelacji będzie ciąg dalszy, na razie zostawiam Was z niedosytem :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz